poniedziałek, 11 listopada 2019

rozdział 7


Poczuła jak jej twarz zaczyna się zmieniać, przybierając demoniczny wygląd: w ciągu kilku sekund tęczówki jej oczu posrebrzyły się, białka poczerniały całkowicie, na czole i okolicy szyi pojawiły się niebieskie żyły, a pod oczami rozszerzone naczynka krwionośne, które były nabrzmiałe do tego stopnia, jakby miały zaraz eksplodować. W chwili gdy jej kły wysunęły się boleśnie, a paznokcie u rąk wydłużyły się przekształcając w szpony, zacisnęła zęby na wardze Logana i mocno ugryzła. Jego pełen zaskoczenia krzyk zdusiły przyciśnięte do jego ust wargi Nicole. Logan aż podskoczył czując nagły ból, i uderzył czołem o czoło dziewczyny. Trzymała go zębami jeszcze chwilę dłużej i przygryzając mocniej, dopóki jej ostre kły nie zgniotły boleśnie jego warg. Poczuła metaliczno - słony smak jego krwi, usłyszała swój cichy, stłumiony jęk, nie mogła go bowiem puścić, nawet nie była pewna czy chciała to zrobić. Pomyślała sobie, że to nie ona, tylko jej wewnętrzna wampirzyca, która jakimś sposobem była od niej oddzielona, jakby była niezależnym organizmem żyjącym wewnątrz niej, mająca swój własny umysł, a także wolę, kazała jej zaciskać zęby i szarpać niczym głodny pies odrywający mięso od kości. Niespodziewanie jednak odsunęła się od niego gwałtownie, jakby się poparzyła i jednym susem odskoczyła w bok aż pod ścianę, tak szybko, że na kilka sekund pociemniało jej przed oczami i pokój zniknął. Przywarła do zimnej powierzchni nieruchomo, czując jak we krwi płynącej w jej żyłach nadal buzowała adrenalina, co nie pozwalało na powrót do ludzkiej postaci, chociaż jej pazury pozostawały bezpiecznie schowane. Jej górna warga uniosła się, jak u zwierzęcia, które szykowało się do ataku, odsłaniając drapieżne w swej białości zęby. Nicole ostrzegawczo obnażyła kły, pierś ścisnął zbierający się w niej dźwięk, a wtedy powietrze wydostało się zza jej zaciśniętych zębów z złowrogim sykiem godnym roju pszczół. Zasyczała niczym wściekły kot gniewnie, zjadliwie i ostrzegawczo. Logan przyglądał się jej szeroko otwartymi oczyma przysłoniętymi bólem i niedowierzaniem, chyba był zszokowany zmianą jaka w niej zaszła. Z rany na jego ustach pociekła strużka czerwieni, która skapywała po brodzie. Podbródek Nicole również był umazany krwią, czuła jej smak na języku, nadal rozpamiętywała uczucie towarzyszące przegryzaniu mięsistej tkanki i przyjemność jaka temu towarzyszyła. Jej głowę wypełniała bezsilność mieszająca się z pustką i setki myśli niejasnych i mętnych myśli, a serce biło tak głośno, że miała wrażenie, jakby Logan je słyszał. Była tak roztrzęsiona tym co się stało przed chwilą, że mówiła nieskładnie i chaotycznie, z trudem łapiąc powietrze i nie potrafiąc złożyć nawet jednego słowa. Słyszała tylko, jak bełkocze pod nosem słowa przeprosin, próbując wyciągnąć do Logana rekę, ale zaraz cofając ją z obawy, że znowu mogłaby zrobić mu krzywdę. Nicole stała nieruchomo, nawet nie drgnęła, tylko jej klatka piersiowa unosiła się, poruszana płytkim oddechem, ale kiedy otarła usta grzbietem dłoni i spojrzała na umazaną szkarłatem skórę, mimowolnie zadrżała. Musiał dostrzec niepokój jaki malował się na jej twarzy, której delikatne rysy były teraz upiorną maską zniekształconą i zdeformowaną przez jej wampirze oblicze.
- Nicole, nic mi nie jest - zapewnił ją tonem tak spokojnym i opanowanym, choć nieco pedantycznym, co sprawiło, że dziewczyna przyglądała mu się przez chwilę, zupełnie zbita z tropu, zaskoczona i niepewna.
Bolały ją korzenie zębów, dziąsła nadal dotkliwie swędziały, a szczękę przeszył dotkliwy spazm, kiedy jej kły cofnęły się z kliknięciem. Spróbowała się skoncentrować, poukładać sobie myśli w głowie, co nie było wcale takim prostym zadaniem, bo jej kontrola słabła z każdą sekundą. Chociaż trudno było drapieżnikowi, który był w niej, znieść ten metaliczny, ledwie wyczuwalny zapach wampirzej krwi unoszący się w powietrzu, to mimo tego wzięła głęboki wdech, jakby chciała w nim rozsmakować, całkowicie zatracić. Ryzykowała przy tym, że znowu mogłaby rzucić się na niego, zranić tego, który ją stworzył, ale nagle mogła poczuć, i to wyraźnie jak jej wampirzyca się wycofuje, chowa, a ona sama zaczyna powoli się uspokajać i odzyskiwałać panowanie nad sobą. Przestała się trząść ze zdenerwowania, jak podczas ataku febry, jej twarz wyglądała już normalnie, oczy nabrały bardziej przytomnego wyrazu, na powrót stały się niebieskie, miały kolor jasnego indygo. Nicole zupełnie odruchowo przełknęła głośno ślinę i odezwała się niskim sztucznym, zmienionym głosem, który zdawał się nie naleźeć do niej:
- Jak to nic? - zapytała zdumiona, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. - Przecież cię ugryzłam!
- I to całkiem mocno. - Przyłożył dłoń do ust, a wtedy strumień krwi spłynął mu po nadgarstku. - Ale to nie była twoja wina.
Zauważyła, nie będąc tym odkryciem szczególnie zaskoczona, że na tle jego bladej skóry krew miała niesamowicie czerwony kolor. Dziewczyna słysząc te słowa, potrząsnęła energicznie głową, nieco zgorszona jakby chciała strząsnąć pasożyta wżerającego się w czaszkę. Zrobiła to tak intensywnie, że kosmyk czarnej grzywki opadł jej na czoło, więc wyuczonym, iście teatralnym ruchem go odgarnęła.
- Co za różnica? To były moje kły.
- To nic takiego - powiedział, dotykając wargi, ale skrzywił się przy tym, przez co jego zapewnienie nie wypadło zbyt przekonująco. Posłał jej krzywy i słaby uśmiech; jeden kącik jego ust się wygiął i uniósł, drugi nie.
- Logan, nie żartuj... - zaczęła, ale zamilkła, widząc, jak Logan leniwie podnosi się z kanapy, na której siedział i powolnym krokiem zaczął zbliżać się do niej. Wolnym ruchem wyciągnął w jej stronę dłoń wewnętrzną stroną do góry i poruszył delikatnie palcami w geście przyzywania. Gdy to zrobił, poczuła, że owiewa ją jakaś dziwna energia i ogarnęło ją nieprzyjemne wrażenie, że wampir stara się wywrzeć na niej swój wpływ i ją oczarować. Wystarczyło uderzenie serca, a była tą mocą, skradajacą się ku niej ruchem niewidzialnych amebowych wąsów, otoczona, owinięta. W pierwszej chwili nie była pewna, co Logan chciał z nią zrobić - impuls nie był fizycznie groźny, ale był agresywny. Nie wydawało jej się, aby mógł ją zranić, ale próbował wślizgnąć się do jej wnętrza, szukając słabości, badając to, jak silna jest jej wampirzyca. Oczyściła umysł, myśląc, że jeśli nie będzie z nim walczyć, nie postawi żadnego muru, to prześlizgnie się i popłynie wokół niej. Zdecydowanie łatwiej było powiedzieć, niż zrobić - musiała walczyć, żeby nie wstrzymywać oddechu, kiedy powietrze zgęstniało, wprost pulsowało energią.
- Ofiaruj mi siebie. Bądź moja - szepnął bezgłośnie, jego głos rozbrzmiał echem w jej umyśle.
Logan wpatrywał się w nią wyczekująco, oczami koloru topniejącej rtęci, nadal mając wyciągniętą w jej kierunku dłoń, co miało zapewne oznaczać zaproszenie. Czekał na jej ciche przyzwolenie, na to, aż wykona jakiś ruch i to wzburzyło ukrytą w jej niej wampirzycę, która zastanawiała się przez moment, jak to byłoby pozwolić dać mu się ugryźć, doświadczyć pierwszego rzeczywistego dzielenia się krwią. Kiedy pochylił głowę, srebrzyste oczy przeszywały ją na wskroś, przełknęła rosnącą żądzę tak gęstą i szybką, że jej serce szybciej zabiło. Od razu zrozumiała jakie były jego intencje, pojęła czego od niej chciał, i dobrze wiedziała, że była gotowa to zrobić: dać mu dostęp. Więc przestała rozważać jakby to było i zrobiła ostrożny krok do przodu, ale pozostawała czujna, nadal nie spuszczając z niego wzroku. Wyciągnęła rękę i opuszkami palców delikatnie przesunęła po wnętrzu jego dłoni, wzdłuż małej, nierównej kreski pod jego kciukiem, co oznaczało tyle, że się na to zgadza. Skinęła prawie niezauważalnie i odgarnęła włosy do tyłu, przechylając lekko głowę na bok, aby lepiej odsłonić szyję. Jej puls gwałtownie przyspieszył, gdy Logan pochylił się do przodu, patrzyła zafascynowała i jednocześnie śmiertelnie przerażona, jak jego twarz się zmienia. Ukazało się jego wampirze oblicze i teraz Logan przypominał wampira, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ale mimo to, nie bała się go. Poczuła się oszołomiona, a także zawstydzona, że nie potrafiła się oprzeć jego urokowi stawić wyraźnego oporu i powiedzieć: ,,Nie zgadzam się na to".
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Głos miał miękki, ostrożny.
Wstrzymała na moment oddech gdy, dłonie Logana zaczęły ześlizgiwać się niespiesznie ku jej szyi, a potem spoczęły na ramionach. Delikatnie prześledził opuszkiem jednego palca linię krzywizny jej szczęki i pochylając się nad nią głębiej, przez chwilę opierał się policzkiem o wgłębienie pod jej gardłem, a ona wsłuchana w jego wyrównany i spokojny oddech, obserwowała iskierki światła igrające w jego bujnych ciemnych włosach.
- Tak - wychrypiała, nie panując nad własnym oddechem, który nagle stał się urywany. - Ale... - oczyściła gardło krótkim chrząknieciem - Czy to będzie bolało? - zapytała drżącym z podekscytowania głosem.
- Nie w sposób, w jaki to zrobię. Bez obaw. - Usłyszała jego głos niski, ciepły i budzący zaufanie, który łagodnie sączył się jej do ucha.
Na moment lekko przymknęła powieki i zamruczała cicho, z aprobatą, niczym zadowolona i najedzona kotka, gdy zaczął składać delikatne pocałunki na jej szyi najpierw w miejscu, gdzie znajdowała krtań, a potem niżej, w okolicy gardła. Czuła ciepło jakie biło od jego ciała, a jego delikatnie słodkawy zapach, w którym wyczuwała woń jaśminu i kwiatów pomarańczy, wypełniał jej zmysły. Jego dłonie zsunęły się z jej ramion i zacisnęły się na biodrach, a skóra wręcz drżała pod dotykiem jego miękkich ust. Słyszała jego oddech szybki, ale regularny, kiedy całował i delikatnie przygryzał zębami skórę na jej szyi, tym samym drażniąc się z nią. Choć oczy miała na wpół przymknięte, mogłaby przysiąc, że widziała pod powiekami zadowolony wyraz jego twarzy
- Logan.
To nawet nie brzmiało jak szept, tylko było mentalnym wołaniem jego imienia, ale wtedy wydał z siebie dźwięk, warknięcie albo mruczenie, jakiś odgłos drapieżnika, który dudnił w jego gardle. Powiedział jej imię na głos i tym razem to nie było pytanie, a dźwięk zwycięstwa, żądanie nagrody, a potem zatopił swoje kły w jej łabędziej szyi. Zupełnie zaskoczona Nicole, aż sapnęła i zaczerpnęła gwałtownie powietrza, jak ryba wyrzucona na brzeg, gdy poczuła ostre ugryzienie; co prawda to nie bolało, ale doznanie było wyjątkowo nieprzyjemnie. Poczuła nagły ból, gdy wysuwnęły się jej kły, ale przemiana nie zaszła w niej całkowicie, wewnętrzny wampir nie wypłynął na powierzchnię i nie ujawnił się. Zacisnęła ręce na bawełnianym materiale jego koszuli i poruszyła się usiłując wyrwać, ale przytrzymał ją, nie pozwalając jej na to.
- Stój spokojnie i nie ruszaj się. - znowu go usłyszała w umyśle i znieruchomiała posłusznie, instynktownie dostosowywując się do jego woli, poddając jej się.
Wydała z siebie stłumiony jęk, gdy zaczął pić, łapczywie ssać jej krew, a wtedy jej własne serce zaczęło bić tym samym rytmem co jego, skutecznie łącząc je jako jeden wspólny puls. Działo się tak, jak kilka dni temu, gdy po raz pierwszy pozwolił jej pić i nakarmił ją swoją krwią. Dwa uczucia złączyły się, płynąc tam i z powrotem pomiędzy jednym umysłem a drugim.To odczucie wydawało się wzmacniać za każdym razem, kiedy emocje się wymieniały, aż poczuła, że nic nie będzie w stanie tego powstrzymać.
Podejrzewała, że to właśnie z tego powodu Logan określił ten intymny akt dzielenia się krwią, jako, jak sam to powiedział, ,,osobisty". Gdy doznania wędrujące z szyi dosięgły reszty jej ciała, przeszedł ją po kręgosłupie przyjemny dreszcz podniecenia i poczuła ciepło w podbrzuszu. Była tym faktem zawstydzona, bo nagle dotarło do niej, dlaczego tyle historii z wampirami w roli głównej, łączyło picie krwi z seksem. To było jedno z najbardziej intymnych i prawie erotycznych przeżyć jakich zaznała w swoim życiu, chociaż zupełnie nie miała doświadczenia w tym temacie. Mimo, że od trzech miesięcy spotykała się z chłopakiem, jeszcze do niczego poważnego między nimi nie doszło, bo ona nie była gotowa na coś więcej niż tylko niewinne pocałunki, chociaż Matthew cały czas na nią naciskał. Kiedy Logan z niej pił, podobało jej się to nawet bardzo, ale nie wiedziała jak długo pozwoliła mu się sobą karmić, bo zupełnie straciła poczucie czasu i wydawało się, że także rozum. Poczuła w sobie nagły zastrzyk energii i podniecenia, ale krzyknęła nagle, kiedy przestał żerować i wyszarpnął zęby z jękiem tak gwałtownie, że zostawiły dwie głębokie ranki. To zabolało tak bardzo, że po jej policzku spłynęła szybka łza, trafiła do głębokiej, gorzkiej zmarszczki i spłynęła do kącika warg. Logan jakby wiedziony impulsem, wyciągnął rękę i czubkami palców starł pojedynczą słoną kroplę, płynącą po jej prawym policzku. Logan podniósł brew, jak opuszczał rękę i odsunął ją, zaciskając pięść, kiedy odzyskał swoją kontrolę. Cofnął swoje kły, a jego twarz wyglądała już normalnie, oczy również przybrały odcień ciepłego brązu, srebro zniknęło.Nicole podniosła dłoń do szyi, żeby zbadać obrażenia i skrzywiła się, gdy wyczuła dwa małe wgłębienia, a jej palce natrafiły na coś lepkiego i wilgotnego.
- Przepraszam - powiedział cicho i pokornie Logan, z uporem wpatrując się w jej srebrne, błyszczące z podekscytowania oczy, z taką intensywnością, jakby szukał tam jakichś nieprawidłowości. - Jeśli to było zbyt brutalne...
- Brutalne? Ależ skąd. - Na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec, a na ustach lekki uśmiech zakłopotania, gdy zrozumiała, że mówił o wgryzaniu się w jej gardło. - Właściwie to nawet mi się podobało. Zrobimy to jeszcze raz? - zapytała oblizując koniuszkiem języka opuszki palców ubrudzone czerwienią, jej własną krwią.
- Nie. - powiedział stanowczo i zdecydowanie, mrużąc oczy z wściekłości, jakby spodziewał się, że zada mu to pytanie. - To nie może się więcej zdarzyć.
- Nie może? Dlaczego?
Nie spodziewała się, że podejdzie do kanapy, usiądzie z łokciami na kolanach i splecionymi dłońmi. Ale zrobił właśnie to, a ruch, jego postawa, był tak pokorny, tak zmęczony i tak bardzo ludzki, że ogarnęła ją zadziwiająca potrzeba, żeby podejść do niego, dotknąć jego ramienia i pocieszyć go.
- Nicole musisz zrozumieć, że chcę ci pomóc, naprawdę. Ale dzielenie się krwią prowadzi do żądzy krwi, a żądza krwi do rozlewu krwi. Przeżyłem to dawno temu i nie mogłem tego uniknąć, chociaż próbowałem.
Schowała kły ignorując ból jaki jej to sprawiło i przez moment przyglądała mu się najprawdopodobniej zszokowana. Usiadła obok niego, ale zachowywała bezpieczny dystas, miała ochotę złapać go za rękę i ją ścisnąć, ale zamiast tego sięgnęła po szklankę z krwią. Oddała mu trochę swojej krwi i czuła się trochę wysuszona, więc aby uzupełnić braki, upiła kilka łyków, krzywiąc się, ale i poczuła się trochę lepiej. Najwidoczniej właśnie tego potrzebowało jej ciało, bo krew w ciągu niecałej minuty przestała płynąć, a rany po jego ugryzieniu zaczynały powoli się goić, zabliźniać. Leczyła się, ale nie tak szybko jak wampir, który liczył sobie sto lub więcej lat.
- Więc chcesz żebym piła tylko szpitalną krew i żyła jak wampirza anorektyczna mniszka? Mogę nie dać sobie z tym rady, Logan.
Wbiła nieobecne spojrzenie w swoje dłonie, przez chwilę przyglądała się im w zamyśleniu, ale skupiła się i zobaczyła planszę krwiobiegu na swojej skórze, od we­wnątrz. Po raz pierwszy w życiu poczuła, że w ogóle ma jakiś krwiobieg, a nie tylko wyizolowane punkty, gdzie na ranach pojawiała się kropla albo parę kro­pel krwi, ale duże, pulsujące drzewo żył, w których krążyło cztery albo pięć litrów krwi. Następnie zauważyła coś, na co przedtem nie zwracała uwagi: piekne linie zył po wewnętrznej stronie jej nadgarstka. Skóra na jej rękach była tak blada, że niemal przezroczysta, nie zasłaniala siateczek błękitnych arterii. Nicole żałowała, ze nie była bardziej uważna z anatomii, które prowadził pan Greyson. Jak się nazywała ta duża, która rozgałęziała się jak drzewo...? Niestety nie mogła sobie tego przypomnieć.
-- Początki są trudne, ale kiedy już się przyzwyczaisz, zaczniesz doceniać to, że nie będziesz musiała krzywdzić ludzi, żeby zdobyć pożywienie, tylko możesz pójść do całodobowej kliniki w pierwszym lepszym mieście i dostać tam krew w torebkach. Co prawda, wystarcza jako pożywienie, chociaż nie zaspokaja ona w pełni naszego głodu i podstawowych potrzeb, ale przynajmniej pozwala zachować czyste sumienie. - Skończył swój monolog, którego słuchała uważnie, nawet okazując zainteresowanie i posłał jej rozbrajający, uspokajający uśmiech, tak szczery, że przez moment wyglądał dużo młodziej, radośniej i bardziej ludzko.
- A jak było z tobą? - zapytała zaciekawiona, podnosząc na niego wzrok. - Byłeś bardziej głodny na początku, gdy zostałeś wampirem? Jak to się właściwie stało?
Nie spodziewał się tego pytania i patrzył na nią przez moment, zanim zdecydował się odezwać.
- Moja historia jest zbyt długa, by ją w tej chwili opowiedzieć - odparł. - Ale tak, w młodości... zdarzyło mi się pozbawić kogoś życia... przypadkiem. Nigdy nie miałem pewności, kiedy znowu będę mógł zjeść, rozumiesz? Ludzie polowali na nas od zawsze bo nas nie rozumieli, nienawidzili, a dopiero niedawno pojawiło się coś takiego, jak paczkowana krew. Poza tym w dawnych czasach żyło znacznie mniej ludzi niż teraz. - Przestał mówić na moment, żeby na nią spojrzeć, przyjrzeć się jej beznamiętnemu, kamiennemu wyrazowi twarzy. - Zapewniam cię jednak, że byłem dobrym człowiekiem za życia, to znaczy... zanim zostałem zmieniony. Z tego też powodu jako wampir starałem się pozostać osobą cywilizowaną, czyli na swoje ofiary wybierałem tylko złych ludzi i nigdy nie żywiłem się dziećmi.
- A teraz czasy na szczęście się zmieniły... - wymamrotała niewyraźnie, chociaż z ulgą. Logan pokiwał głową i zgodził się z nią.
- Tak. - powiedział. - Kiedy technologia poszła naprzód i zaczęto konserwować krew i pakować ją w torebki, większość wampirów odwróciło się od ludzi. Niektóre wampiry myślały, że będą bezpieczniejsze, jeśli zerwą kontakty z ludźmi i będą polegać na krwi w torebkach, lub jeśli będą dzielić się krwią ze sobą nawzajem.
- Widząc jej zaskoczoną minę i uniesione brwi, dodał. - To się zdarza. Metabolizm wampira potrzebuje nowej krwi, nowego napływu, więc nie jest to pewne źródło pożywienia. Ale zdarza się - często między partnerami, żeby wzmocnić łączące ich więzi, czasem rytualnie, czasem, żeby udowodnić siłę. Albo po prostu dla przyjemności, bo niektórzy z nas widzą w tym... zmysłowy element dzielenia.
Jej twarz posmutniała nagle, gdy zaczęła się nad czymś intensywnie zastanawiać i jakieś dziwne przeczucie ścisnęło jej serce. Było jej duszno i w żyłach czuła palenie, jakby nagle stanęły w ogniu.
- Myślisz, że ze mną też tak będzie? - zapytała zmartwiona. - Czy ja też... kogoś zabiję?
- Wiem, także z własnego doświadczenia, że obrócone wampiry są zawsze zdezorientowane i zdezorientowane, szczególnie przy dostosowywaniu się do przeważnie ostrych zmysłów i wrażliwości na światło. Żądza Krwi zwykle wkracza potem i wprawia nowo zamienionego wampira w szał zabijania. A ty jesteś nowo zmieniona, Nicole. Będziesz czuła się spragniona i będziesz musiała się wyżywić, aby przeżyć. Chociaż masz pewną kontrolę nad swoimi umiejętnościami, są one w większości kontrolowane przez twoje impulsy i możesz powodować poważne szkody i przypadkowe śmierci ludzi wokół ciebie.
- Ale nie pozwolisz żeby to się stało, prawda? - zapytała z żalem i goryczą głosie, tracąc pewność siebie, a zyskując zdenerwowanie. Gdy znowu na niego spojrzała w oczach miała łzy, usta jej drżały i jak u dziecka krzywiły się do płaczu. Ze wszystkich sił starała się przy nim nie okazać tego jak bardzo słaba była i próbowała się nie rozpłakać. Była doprawdy żałosna, i to by było na tyle jeśli chodziło o udawanie twardej zdecydowanej dziewiętnastolatki, zmienionej w spragnioną krwi wampirzycę.
- Nie dopuszczę do tego. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
Przyciągnął ją do siebie mocno i przytulił delikatnie, ale zdecydowanie. Gładził pieszczotliwie jej miękkie włosy, chwilami jego palce zostawiały włosy i przesuwały się na policzki. Opuszkami palców delikatnie gładził jej skórę wokół oczu i ust. Objęła go za szyję przyciskając twarz do jego twarzy, a następnie położyła głowę na jego szerokiej klatce piersiowej, słuchając bicia jego serca łomoczącego szybko, jak u ptaka schwytanego w sidła.
~3056~
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale może wam przypadnie do gustu. Czekam na wasze opinie i gwiazdki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze :) Są one dla mnie motywacją do dalszego pisania tej historii. Jeśli podoba ci się to, co piszę, dodaj blog do obserwowanych, aby nie przegapić najnowszych postów. Życzę miłego czytania oraz komentowania.